Anegdoty o Hugonie Steinhausie





Garść anegdot o Hugonie Steinhausie
Włodzimierz Szwarc
Professor Emeritus, University of Wisconsin-Milwaukee, USA

W 1952 roku Henryk Jabłoński Sekretarz Naukowy nowopowstałego PANu zażądał od nieobecnych na inauguracyjnym zebraniu członków PAN-u, ażeby usprawiedliwili pisemnie swoją nieobecność . Steinhaus odpisał, że "usprawiedliwia swoją nieobecność tym, że obecni (sporo było z awansu społecznego - uwaga moja) nie potrafili usprawiedliwić swojej obecności". Moja reakcja: Panie Profesorze, ten list jest wystarczającym powodem, dlaczego Pana lubię.

Steinhaus twierdził, że gdyby uczono się języków obcych ze słowników, to wszyscy mówiliby na "a".

Po powrocie z wykładów na uniwersytecie Notre Dame (South Bend, Indiana) w 1962 roku Steinhaus oświadczył, że on nie miał problemów z angielskim. Problemy mieli ci, którzy … go słuchali.

Steinhaus przyslał mi w 1962 r. widokówkę z Notre Dame z uwagą : Tu jest Drobot, Goetz, Fast, Reichbach. Votre Dame ? No, Notre Dame. Proszę to przekazać Rucie. ( Ruta Czaplińska, była długoletnią sekretarką Steinhausa).

Steinhaus twierdził, że kiedy znany matematyk norweski Niels Abel (1802-1829) przybył do Ameryki, to jego nazwisko wymawiano Ebel. Kiedy on to zmienił na Ebel (aby wymowa się zgadzała z pisownią), to wymawiano go Ibel. Kiedy on kolejny raz zmienił nazwisko na Ibel, to wymawiano go Ajbel. Rozczarowany Abel natychmiast opuścił Amerykę. Niestety, Abel (którego nie było stać nawet na krótkie podróże) nigdy nie był w Ameryce. To mi przypomina, jak Niels Bohr twierdził, że nagroda Nobla nie jest przyznawana matematykom, ponieważ żona Nobla miała romans z pewnym matematykiem szwedzkim (on nawet podał jego nazwisko). Kiedy natomiast Bohrowi przypomniano, że Nobel był zawziętym kawalerem, on odrzekł: "Never let facts interfere with a good story".

Hugo Steinhaus przybył (razem z Władysławem Ślebodzińskim) na obronę mojego doktoratu 14 grudnia 1960. Kiedy go zaprosiłem na późniejszą kolację (zapowiadając, że będzie ryba po żydowsku), to on zapytał o adres. Usłyszawszy "ul .Baluckiego 1 m 8" natychmiast zareagował: "A, grube ryby ." Dygresja: Lato 1967 r., Wrocław, bufet w Ratuszu. Dwójka konsumentów stojących przede mną w kolejce zamawia: dwie porcje "ryb po agresorsku". Bufetowa nawet nie mrugnęła okiem wiedząc o co chodzi.

Zastanawiałem się, jak podziękować Steinhausowi za jego obecność na obronie mojego doktoratu (w odróżnieniu od jego słynnej nieobecności na inauguracji PAN-u w 1952 r.) Znalazłem rozwiązanie, które mu przypadło do gustu: Panie Profesorze. Ja nie dziękuję panu ( sic! ) za przyjście na mój doktorat. "Jak to ?" - żachnął się Profesor. Szybko dopowiedziałem: Tak samo, jak się nie dziękuje ojcu, że jest …. ojcem . "Aha, rozumiem."

Byliśmy ze Steinhausem długoletnimi konsultantami Instytutu Automatyki Systemów Energetycznych (IASE) we Wrocławiu. (Zgadnijcie państwo, kto mnie tam i nie tylko tam polecił?) Na moją uwagę, że ja przychodzę tam prawie codziennie, a on tylko raz na tydzień, natomiast wynagrodzenia mamy jednakowe, on zripostował: "Opowiem panu następującą historię. Pewien zagraniczny dyplomata jechał samochodem po kraju. W pewnej wiosce silnik samochodu nagle wysiadł. Zawołany przez szofera mechanik szybko naprawił samochód i zażądał zapłaty w kwocie 20 złotych i 20 groszy . Na pytanie dlaczego 20 zł i 20 groszy on wystawił następujący rachunek: Dwa razy stuknąć młotkiem: 20 groszy. Za to, że wiedziałem gdzie stuknąć: 20 złotych ."

Pewnego razu, będąc w dobrym nastroju Steinhaus zapytał. Chce pan usłyszeć najlepszą historię na świecie ? Ja na to: naturalnie. "Pewien doktor otrzymał pismo z Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego z zapytaniem, na jakiej podstawie on się tytułuje doktorem. Zapytany sprytnie wytłumaczył, że na podstawie otrzymanego właśnie listu, w którym nazywa się go doktorem. Cofnijmy się do 1945 r. Miejsce akcji Getynga. Do Rektora Uniwersytetu w Getyndze wkracza szóstka angielskich żołnierzy (Polaków) z pistoletami żądając wydania 6 dyplomów doktorskich. Jednym z nich był właśnie jegomość, który otrzymał ten list z Ministerstwa." Komentarz Steinhausa: "W takiej sytuacji żołnierz każdej innej narodowości pomyślałby o zdobyciu brylantów czy innych kosztowności. Ale nie Polak. Jak to jest przyjemnie, kiedy ludzie będą się zwracać do niego i jego przyszłej żony: Panie doktooorze ! Pani doktorooowo !" Moja uwaga: Zastanawiam się, czy do jego córki nie trzeba się było wtedy zwracać Pani doktorówna !

Hugo Steinhaus i Wacław Sierpiński popisywali powiedzonka z inicjałami H.S. i W.S. do kącika "Cicer cum caule", redagowanego przez poetę Juliana Tuwima w miesięczniku Problemy. Steinhaus nie skorzystał z zaproszenia na przyjazd z okazji przyznanej mu dorocznej nagrody Problemów w wysokości 20,000 zł. Na moje pytanie, czy pofatygowałby się do Warszawy, gdyby ta nagroda wynosiła 100,000 zł ? on odpowiedział: "Wtedy bym się zastanowił."

Steinhaus został wysłany w 1947 r. przez wiceminister oświaty Eugenię Krassowską na dwa tygodnie do Stanów Zjednoczonych jako oficjalny delegat ministerstwa na uroczystości związane z dwustuleciem Uniwersytetu w Princeton. Dzięki Markowi Kacowi spędził tam o wiele dłuższy okres. Ale jego sprawozdanie do Ministerstwa Oświaty z pobytu objęło tylko te pierwsze dwa tygodnie.

Hugo Steinhaus i Bronisław Knaster mieszkali przy ul. Orłowskiego 15 jak Paweł i Gaweł. Steinhaus na górze, a Knaster na dole. Knaster życzył sobie, ażeby jego nazwisko w dopełniaczu odmieniane było Knastera. Steinhaus jednak oświadczył, że "Dla Knastra nie bedę robił wyjątku". Knaster jednak wygrał pośmiertnie. Są cztery sale w Instytucie Matematyki we Wrocławiu: Steinhausa, Marczewskiego, Ślebodzinskiego i Knastera (sic !).

Knastra komentarz o krótkotrwałych stopniach kandydackich wprowadzonych na wzór sowiecki zamiast doktoratów w latach 50-tych: "Przewód kandydacki, to jak przewód pokarmowy. Jest długi i to samo z niego wychodzi."

Knastra uwaga o Stanisławie Turskim ( byłym rektorze Uniwersytetu Warszawskiego): "Turski to tęgi matematyk. Zdaje się, że ostatnio nieco schudł."

Wracając do Steinhausa. Złośliwi twierdzili, że jego zięć, znany krytyk literacki i teatralny prof. Jan Kott, przeniósł się do Uniwersytetu Warszawskiego, bo Steinhaus mu udowodnił (ciekaw jestem czy matematycznie), że on Kott, nie zna języka polskiego !

Przed wyjazdem na stałe do USA w 1969 r. poszedłem z dziećmi pożegnać się ze Steinhausem na Orłowskiego 15. Po zaimprowizowanej przez niego kolacji, Steinhaus zabawiał nas przyrządem z wiszącymi kulkami. Moj starszy syn Michał zaimponował mu znajdując nieoczekiwanie efektowny wariant rozwiązania. Opowiadałem Steinhausowi, jak jedynie pięcioletni wtedy Rysio odpowiedział na następujące pytanie zadane jemu, Michasiowi i Grzesiowi - synowi sąsiada: która z dwóch liczb 2/3 i 3/4 jest większa i dlaczego ? Każdy z tej trojki chłopców miał pójść do innego pokoju i wrócić z rozwiązaniem). Rysio powiedział, że liczba 3/4 jest większa, bo do całości brakuje mniej. On także dodał "Myślałem początkowo, że te liczby są równe." Steinhaus się przyznał, że to samo pytanie sobie zadawał w dzieciństwie.

5 stycznia 1970 r. Steinhaus wyslał mi pocztą lotniczą widokówkę adresowaną do Sign. Wl. Szwarc, Via Alessandria 63, Pensione Cipro , Roma 00198, Italia: "Serdecznie dziękujemy za pamięć o nas i przesyłamy życzenia szczęśliwego Nowego Roku. Wzruszające są kontakty matematyczne znajomych! Ucieszylibyśmy się, gdyby te miłe dzieci nas odwiedziły. H. i St."


Hugo Steinhaus w anegdocie
Bolesław Kopociński
Emerytowany Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego

Hugona Steinhausa uczeni rosyjscy nazywali "Gugo Sztejngaus". "Na Gaussa (Carl Friedrich Gauss był wielkim matematykiem), to ja się zgadzam, ale na Gugę, nie " - żartował Hugo Steinhaus.

Hugo Steinhaus umiał zachować dystans i z nikim nie pozostawał na ty. Witał się tylko z profesorami używając formuły: Witam pana kolegę. Kiedy Stanisław Hartman dostał nominacje na zastępcę profesora, to Steinhaus przywitał go swoją formułą: "Witam pana kolegę." Chyba zastępco kolegi - odparował Hartman.


Dwie anegdoty o Mistrzu
Tomasz Winnicki
Profesor i rektor Kolegium Karkonoskiego

Profesor Steinhaus idzie ulicą Świerczewskiego, w kierunku Dworca Głównego, kiedy idący w stronę Dworca Świebodzkiego farmer (d.chłop) pyta: Panocku cy jo mom dobry kierunek do Dworca Głównego? Na to Steinhaus: Gospodarzu, kierunek macie dobry ino zwrot macie zły!

Profesor Steinhaus kolejny raz egzaminuje studenta fizyki, a pyta go u siebie w domu. Student wchodzi, coś bąka pod nosem, nieproszony rzuca na krzesło płaszcz, włazi do pokoju i siada. Steinhaus widząc to ryknął: Biegać dookoła stołu! Zdezorientowany student zaczyna biegać, na co Profesor: Proszę o indeks, dwója. Student słabo protestuje: Ale Pan Profesor wcale mnie nie pytał. Na co Steinhaus: Jako student fizyki powinien pan zacząć od pytania: w którym kierunku i z jaką prędkością.